sobota, 15 grudnia 2012

Recenzja Scandal-Pin Heel Surfer 12.09.2012


Scandal to popowy zespół z nutką rock'a, tworzony przez cztery młode Japonki. Haruna, Tomomi, Rina i Mami może nie są profesjonalistkami , a w ich tekstach nie znajdziemy głębszego przekazu, to jednak jest coś w dziewczynach, co mnie przekonuje.Może to dlatego, że kiedy zadebiutowały w 2006 roku miały po tyle samo lat co ja, a to właśnie robi na mnie duże wrażenie. Po wydaniu pierwszego singla Doll, ich kariera  nabrała niewiarygodnego tempa, a ostatni singiel Pin Heel Surfer dodał trochę świeżości w dyskografii Scandal'u...


Tytułowa piosenka rozpoczyna się krótkim gitarowym intro w wykonaniu Mami, po czym rozbrzmiewają pozostałe instrumenty. Jak przeważnie każda piosenka zespołu, Pin Heel Surfer jest pogodną kompozycją, o pozytywnym tekście i o chwytliwym, szybko wpadającym w ucho refrenie.Jest jednak nieco bardziej stonowana od pozostałych singli. Moją uwagę nie skupiła tak bardzo gra dziewczyn, jak dodane w tle instrumenty smyczkowe w połowie piosenki. Według mnie, jest to duży plus, a sam utwór robi się przez to ciekawszy w swym brzmieniu. Przez całą piosenkę przeważa wokal Haruny, co bardzo mnie cieszy, bo jestem fanką jej mało-japońskiego głosu :). Co do tego wydawnictwa, wśród fanów jest pewien podział. Jedni uważają, że Japonki zgubiły gdzieś swą rockową energię i upodabniają się typowego japońskiego  girl's bandu. Ja jednak uważam, że dziewczyny chciały pokazać się z bardziej dojrzałej strony, co można zauważyć w PV'ku, gdzie porzuciły swój słodko-licealny styl, na bardziej kobiece stroje. Sam PV wydaje mi się, od strony technicznej, najlepszy. Może nie posiada on konkretnej fabuły, ale to nie ważne. Na tańczące(!) artystki i całokształt patrzy się niezmiernie miło. Niestety, tak miło nie jest już na stronie B tego singla. Piosenka OSAKA potrafi zaintrygować  na początku, jednak z sekundy na sekundę zaciekawienie ucieka. Kompozycja nie składa się w jedną całość, co powoduje chaos, w którym nie da się odnaleźć. Refren gdzieś zanika, a zmodulowana muzyka jeszcze bardziej psuje efekt. Cóż, na osłodę Scandal umieścił  wersję instrumentalną pierwszego utworu, dzięki  której możemy wykorzystać swoje umiejętności wokalne ALBO,  tak jak ja, wsłuchać się dokładnie w partie grane przez skrzypce.


Szczere powiedziawszy, nie polecam tego singla, osobom które nie miały styczności z zespołem Scandal, ponieważ można odnieść nieprawdziwe wrażenie o esencji brzmienia zespołu.Lepiej, aby laik zagłębił się w  ostatni, pełny album Queens Are Trumps. Natomiast,wydaje mi się, że dla fanów ten singiel był miłą niespodzianką. Co się dziwić, Scandal to młody zespół, który ciągle eksperymentuje, a ja to lubię, bo przynajmniej nie jest nudno...      


      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Inne posty